-
Weekendowe szkolenie – dlaczego nigdy tego nie robię
Rzuciła mi się ostatnio w oczy jakaś reklama, gdzie ktoś polecał szkolenie w weekend zachęcając uczestników m.in. takim stwierdzeniem: „nie bierz urlopu na szkolenie” i to zainspirowało mnie, żeby podzielić się moim podejściem do tego tematu. Ja szkoleń weekendowych nie robię od lat i podniosłem to do rangi zasady, której od lat nie łamię bez względu na to czym potencjalny klient to uzasadnia albo ile pieniędzy oferuje. Dlaczego?
-
Jak dobrze wyjść z pełnej zdalności?
W wielu dziedzinach życia ludzie próbują właśnie powrócić do „normalności”, a więc tego co było przed marcem 2020. Na tej fali niektórzy menedżerowie ogłosili już powrót do biur. Wydawać by się mogło, że wszyscy tylko czekają, aż będzie można i ochoczo do biur powrócą. Tymczasem dzieje się zupełnie odwrotnie. W jednej znanej mi firmie kiedy poszła informacja, że od 1 lipca koniec zdalnej pracy i wszyscy mają być w biurze od 9 do 17 jak dawniej… posypały się wypowiedzenia. Ich skala wśród pracowników związanych z szeroko pojętym rozwojem produktów cyfrowych sięgnęła ~30%. Dzieje się to ku zaskoczeniu menedżerów, którzy zupełnie się tego nie spodziewali – co z kolei dla mnie…
-
„Feedback”
Coraz większą popularność uzyskuje słowo „feedback”. Odbywają się całe sesje poświęcone temu jak „dawać feedback” – jak już pisałem urządza się z tego nawet konkursy. Ten „feedback” to widać jakieś bardzo trudne i skomplikowane, a zarazem bardzo ważne zagadnienie, prawda? Dziwna rzecz jakim cudem ludzkość dała sobie radę przez całe wieki, ba!, tysiąclecia, nie roztrząsając tak ważnego zagadnienia. Spróbujmy więc „rozpakować” to dziwne słowo i ustalić co się za nim kryje. Tak naprawdę chodzi po prostu o to, jak Brajankowi powiedzieć, że coś spieprzył tak, żeby Brajanek nie poszedł z płaczem skoczyć z okna. To jasne, kiedy tylko się chwilę nad tym zastanowimy, bo jakoś nie słyszałem, żeby ktoś miał…
-
Nigdy nie będzie dobrze
Postanowiłem się dziś podzielić obserwacją tak oczywistą, ale najwyraźniej nie na tyle by była ona powszechnym rozumieniem. Otóż: nigdy nie będzie dość szybkich zespołów developerskich. Dlaczego? Ano dlatego, że wymyślanie potrzeb oraz funkcji w oprogramowaniu, które mogłyby je zaspokajać jest bardzo szybkie. Sam pomysł to krótki błysk w duszy i przebieg impulsów po neuronach – jest! Eureka! Zapisanie go, ew. przedyskutowanie to kwestia godzin. Ale realizacja może trwać dni, tygodnie, miesiące nawet. Jeśli dodamy do tego dość typową sytuację, kiedy wymyślających (zwanych elegancko „interesariuszami”) jest istotnie więcej od implementujących widać wyraźnie, że jest niemożliwością doprowadzenie do sytuacji, w której każdy pomysł („wymaganie”) jest realizowane bez oczekiwania. Z tego właśnie powodu…
-
Kwestia perspektywy
Na jednym z ostatnich warsztatów zderzyłem się z pewnym problemem – uczestnicy zupełnie nie rozumieli po co komuś w biznesie jakieś oszacowania, a w szczególności informacja ile mniej-więcej będzie „to coś” kosztować. Przecież mamy Agile, się zrobi – się zobaczy. Dyskusja toczyła się przez jakiś czas, zanim do mnie dotarło, że problemem jest brak w życiu osób, z którymi rozmawiam, doświadczenia, do którego mogliby się odnieść. O jakie doświadczenie mi chodzi? O doświadczenie wydawania pieniędzy na produkt software-owy lub choćby jakieś jego funkcje. Najlepiej własnych pieniędzy we własnym biznesie albo przynajmniej powierzonego (i nietrywialnego) budżetu w firmie. Znajdując się w takiej sytuacji można podjąć trzy decyzje – wydać pieniądze na…
-
Co jest pracą a co nie?
Podobno kiedyś, dawno temu na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie był sobie pewien naukowiec. Miał on taki zwyczaj, że kiedy rozwiązywał jakiś trudny problem, to chodził tam i z powrotem po pokoju – ruch pomagał mu myśleć. Legenda głosi, że do WAT trafił nowy komendant i traf chciał, że z okna jego gabinetu było świetnie widać okno pokoju owego naukowca znajdujące się po drugiej stronie podwórza. Nie raz więc komendant obserwował go chodzącego intensywnie po pokoju. W końcu nie wytrzymał, wezwał go do siebie i powiedział mu tak: – Proszę pana, widzę jak chodzi pan stale tam i z powrotem po pokoju. Tak być nie może. My płacimy panu za…
-
Kwintesencja polskiego problemu z etyką pracy
To zdjęcie pokazuje świetnie, w jednym obrazie, pewien feler naszej kultury, który odciska się przemożnie na etyce pracy w Polsce. Najpierw wyjaśnienie dla laików co na tym zdjęciu widać. Jest to zdjęcie z toalety w wagonie PKP. Na zdjęciu widzimy u góry specjalny dozownik do mydła w kawałkach. Dozownik ten działa w ten sposób, że jeśli pokręcać ręką czarnym pierścieniem widocznym u dołu to przez znajdujący się w nim otwór spadają na dłoń wiórki mydła zeskrobywane ze znajdującej się w środku kostki. Kostki muszą być specjalne – mieć odpowiednie wymiary oraz charakterystyczny kształt podłużnego prostopadłościanu z dziurką w środku. Takie właśnie mydło widzimy leżace pod dozownikiem. Obrazek ten jest znany…
-
Moc etykiet
Dowiedziałem się ostatnio o dość zaskakujących badaniach, które dobitnie pokazują jaki wpływ na postrzeganie ma język. Mianowicie pewien badacz zauważył, że w starożytnych dziełach nie ma słowa na określenie koloru niebieskiego – a w szczególności nigdzie nie ma wzmianek o tym, by niebo miało jakiś szczególny kolor. Jest to jeszcze ciekawsze, jeśli połączymy to z badaniem pewnego współcześnie istniejącego w Afryce plemienia, które w swoim języku też słowa na określenie niebieskiego nie ma. Jak pokazały eksperymenty (polegające na pokazywaniu na ekranie kwadracików o różnych kolorach i proszeniu o ich rozróżnianie) ludzie z tego plemienia po prostu niebieskiego nie widzą – a ściślej nie rozróżniają od zielonego. Na tej podstawie postawiono…
-
Czemu programiści nie chcą testować?
Taka dość typowa historia: w pewnym zespole programiści nie chcą zajmować się testami. Ba, Scrum Master, który jednocześnie jest też programistą przygotował nawet specjalną prezentację na ten temat by opowiedzieć o tym innym Scrum Masterom. Wynikało z niej, że testować ogólnie nie warto, bo programista przecież wie, że to co zrobił działa, więc to dla niego jest stratą czasu a poza tym programiści są od programowania, testów nie lubią. zresztą testy to coś pośledniejszego i oni się źle czują taką gorszą pracę wykonując. Więc nie będą. Historię tą opowiedział mi niedawno zaprzyjaźniony Agile Coach z pytaniem dość oczywistym: co z takim przypadkiem robić? Oczywiście coś doradziłem (m.in. zasugerowałem szersze pochwalenie…
-
Jak zetknąłem się z Agile
Z Agile zetknąłem się równo dziesięć lat temu, w roku 2006. Taka okrągła rocznica to dobra okazja, żeby podzielić się tą historią. Aby o tym opowiedzieć muszę się jednak cofnąć do roku 2005. Wtedy właśnie zostałem menedżerem w nieistniejącej już firmie Air Bites Polska. Firma ta utworzona przez Swisscom (szwajcarski odpowiednik TP S.A. z tą różnicą, że nadal kontrolowany przez państwo Helwetów) była nowym ISP oferującym tani, prosty dostęp do Internetu. Był to zasadniczo startup, a ja odpowiadałem tam za stworzenie pionu technicznego. Od zera. Obejmowało to budowanie i konserwację sieci, podłączanie nowych klientów, bieżące operowanie siecią – i rozliczenia. By nie przedłużać tej historii skupię się tylko na tym…