Czy Scrum Masterem trzeba się urodzić?
Czasem spotykam się z opinią, że Scrum Masterem to trzeba się urodzić, że właściwie nie można się tego nauczyć – można tylko rozwinąć już otrzymany dar.
Oczywiście, jest w tym stwierdzeniu pewna doza (tzw. źdźbło) prawdy. Jak w każdej pracy konieczne są pewne predyspozycje – i jedni je mają w stopniu dużym, inni przeciętnym, a inni nie mają ich wcale i lepiej, żeby się daną dziedziną nie zajmowali. Niemniej bycie Scrum Masterem to praca jak większość innych, składająca się w przytłaczającej większości z rzeczy, których można się nauczyć.
Dobrą analogią jest tutaj bycie kierowcą. Są ludzie, którzy z różnych powodów w ogóle nie powinni prowadzić samochodów – mają za wolną rekację albo jakiś inny problem, który powoduje, że stanowibliby zagrożenie dla innych. Są też ludzie, którzy są wirtuozami – jak się urodzili, to sięgali rączką po samochodzik, potem dokonywali dzikich ewolucji autem na pedały na placu zabaw, potem gokarty – i już prosta droga na podium w Rajdowych Mistrzostwach Polski (tak, zapewne żeby stanąć na tym podium trzeba się urodzić z pewnymi predyspozycjami). Jednak pomiędzy tymi dwiema skrajnościami rozciąga się ogromna przestrzeń ludzi, którzy umieją prowadzić samochód dostatecznie dobrze by bezpiecznie jeździć, także zawodowo. Owa większość po prostu się tego nauczyła. I przeciętnie można przyjąć, że praktycznie każdego dorosłego człowieka da się nauczyć bezpiecznie jeździć samochodem.
Podobnie i tutaj – są ludzie, dla których postawa „servant leader” jest postawą naturalną – i im będzie łatwiej (choć i im nie zaszkodzi podbudowanie tego wiedzą i ćwiczeniem). Przeciętnie jednak praktycznie każdego normalny, prawidłowo rozwinięty społecznie człowiek jest w stanie się nauczyć jak być dobrym Scrum Masterem. Trzeba mu w tym czasem tylko trochę pomóc co staramy się robić na różne sposoby.
I nie jest tu potrzebne silenie się na żadną sztuczną mistykę, „dary” od Boga albo mistycznej „siły spajającej Wszechświat”. Agile, Scrum to po prostu dobre, nowoczesne metody zarządzania a nie systemy religijne czy „narzędzia duchowej przemiany” – nie trzeba wsiadać na tak wysokiego konia, żeby z nich dobrze korzystać.
I dobrze – w przeciwnym razie byłyby to metody dla wybranych, nie nadające się do szerszego stosowania. A tak na szczęście nie jest o czym przekonuje się coraz więcej zespołów i firm na całym świecie.