Dodatkowy morał z wiralowego zdjęcia Raptorów
Powyższe zdjęcie przedstawia kolejne generacje silnika rakietowego Raptor firmy SpaceX. Jest ostatnio szeroko kolportowane w sieciach antyspołecznych, najczęściej z komentarzem podkreślającym wartość i skuteczność „muskowego” podejścia do produktów: upraszczać, usuwać zbędne elementy itp. Autorzy wpisów zachęcają czytelników by pomyśleli o tym co i jak mogą w swoim produkcie uprościć, by przez to uczynić go lepszym.
I oczywiście mają rację, ten obrazek jest świetną ilustracją tego właśnie, że rozwój produktu to niekoniecznie dodawanie kolejnych funkcjonalności, „dynksów” i guziczków. Niemniej mam wrażenie, że owi internetowi komentatorzy zapominają o jednym drobnym szczególe – o tym mianowicie co było przed Raptorem 1 – czyli można powiedzieć „na lewo od zdjęcia”.
A było całkiem dużo. SpaceX powstał w 2002 roku i zaczynał od zera. Ponad trzy lata zajęło opracowanie pierwszych silników (zwanych Merlin i Kestrel), które umożliwiły pierwszy start w marcu 2006 roku – a raczej próbę startu, bo zakończyła się ona niepowodzeniem. Podobnie jak druga i trzecia w kolejnych latach. Pierwszy udany start nastąpił dopiero w 2008 roku (wszyscy znamy tą historię jak to firma i sam Musk byli na skraju bankructwa gdyby się ta próba nie powiodła). Wszystkie te starty odbyły się użyciem kolejnych wersji Merlina. Również nowa rakieta SpaceX – Falcon 9, który „umie” pionowo lądować i przyniósł firmie sławę i zyski – latała (i lata nadal) z kolejnymi wersją silnika Merlin, który choć nie wygląda tak elegancko jak Raptor 3 to jednak zdecydowanie bardziej elegancko niż Raptor 1.
Silniki z serii Raptor zaczęto opracowywać dopiero w 2012 roku kiedy pojawił się projekt Starshipa a więc ciężkiej, dwustopniowej w pełni odzyskiwalnej i re-używalnej rakiety. Raptor 1 był de facto silnikiem testowym – nigdy nie poleciał w żadnej misji, a jedynie na pojazdach testowych (oczywiście, był wiele razy uruchamiany na hamowniach). Raptor 2 to silnik, z którym (a ściślej, z 33 egzemplarzami którego) Starship odbył wszystkie dotychczasowe loty testowe. Jest on „kompletnym przeprojektowaniem” wersji 1 powstałym gdzieś pomiędzy rokiem 2019 a 2021 (kiedy to zaczęto go produkować). Raptor 3 to jest zatem trzecia „duża” iteracja silnika SpaceXu na metan i ciekły tlen, przygotowania pomiędzy 2022 rokiem a 2024 – jego produkcja rozpoczęła się w sierpniu, stąd też (udana) kampania PR, z której pochodzi owo zdjęcie, które stało się „wiralem”.
Moim zdaniem ta historia dostarcza nam zatem jeszcze jednego morału: zanim zaczniesz dbać o techniczną elegancję produktu, zanim zaczniesz dopieszczać jego szczegóły i (stosując słynną muskową heurystykę) upraszczać go usuwając zbędne elementy musisz najpierw jakkolwiek doprowadzić produkt do działania. Innymi słowy, gdyby inżynierowie od Raptora zaczęli od kombinowania co by tu wywalić, jak to bardziej elegancko zrobić itp. itd. to byłoby im dużo trudniej ten silnik zbudować a potem szybko rozwijać. Żeby móc upraszczać musisz wpierw mieć coś działającego choćby po to, by móc dowiedzieć się eksperymentalnie która z rzeczy (funkcji, systemów), które usuwasz była faktycznie zbędna.
Jak to więc bywa z wieloma szybkimi radami z sieci antyspołecznych ta rada by „upraszczać itp.” jest świetna ale w pewnym kontekście – w takim kontekście, kiedy już udało się osiągnąć działający, a najlepiej sprzedający się produkt. Wcześniej najważniejsze jest aby jak najszybciej i jak najtaniej dojść do tego momentu.
W tym kontekście można by rozwinąć temat czy zatem faktycznie techniczna doskonałość, czystość kodu itp. są tym, o co powinno się najbardziej dbać kiedy rozwijamy nowy produkt – ale to już temat na kiedy indziej.