Agile,  Zarządzanie

Czemu pracuję z korpo?

Ostatnio kolega Agile Coach zapytał mnie czemu przy moim sceptycyzmie wobec koncepcji „transformacji Agile” w korporacjach wciąż szkolę i doradzam w tychże korporacjach.

Robię tak czterech powodów:

  • po pierwsze rozróżniam „bycie Agile” od stosowania metod Agile – w korpo da się zastosować metody Agile (np. Scrum czy Kanban w teamach, Nexus albo LeSS przy większej skali itp.) i uzyskać w ten sposób mniejszą lub większą poprawę (w tym mam na myśli zarówno poprawę wyników biznesowych czy wskaźników produktowych jak i poprawę jakości życia tych, którzy tam pracują a ściślej tej jego części, którą spędzają w pracy),
  • po drugie mam dużo szacunku dla ludzi, którzy mimo wszystko próbują zmieniać duże organizacje (co zawsze podkreślam) i w związku z tym ich w tym wspieram – zwłaszcza kiedy mnie o to poproszą; nawet jeśli nie mam wiary w to, że ich wysiłek przyniesie długofalową głęboką zmianę w ich organizacjach to przynajmniej może przynieść (i najczęściej przynosi) pewne konkretne efekty i korzyści w ich zespołach a czasem i większych grupach,
  • po trzecie nie uważam, że zjadłem wszystkie rozumy i jestem otwarty na przypadek, który przekona mnie, że nie mam racji,
  • po czwarte „nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”. I tu mała metafora: przychodzi do lekarza facet chory na płuca, który tak poza tym pali. Wiadomo, że póki pali wyleczyć się go całkiem nie da. Ale trochę mu pomóc, wydłużyć życie, podnieść jego komfort i owszem. Leczyć czy pryncypialnie odmówić? Ja wybieram to pierwsze.

Wciąż uważam, że nie da się przerobić korpo na „zwinną firmę” (co wielu wciąż obiecuje) metodą transformowania (a więc przekształcania) istniejących struktur i procesów. Da się w ten sposób uzyskać pewne usprawnienia (i to jest coś warte), ale nie stworzyć nową formę organizacji, nową jej wersję. By tego dokonać trzeba ją zbudować od zera – albo jako startup albo jako „nowotwór” obok firmy-matki, który ją w końcu „zje” (to np. poleca John Kotter). W każdy przypadku – czy to by uzyskać pewne usprawnienia czy to by zbudować coś nowego – pomocna jest wiedza. Tej wiedzy dostarczam jak umiem najlepiej.

Tak na marginesie „Agile” jest w ogóle za małym konceptem, żeby na nim zbudować nowe organizacje. Za małym, bo skoncentrowanym na oprogramowaniu – a przynajmniej produktach – a tu trzeba objąć więcej i pochylić się głównie nad organizacją jako taką a nie tylko niektórymi procesami, samą organizację poddać empirycznej ewolucji. Do tego zmierza Holakracja i inne podobne podejścia. Być może to byłoby w stanie zmienić istniejące organizacje od środka. Ale to temat na kolejny post/artykuł.

komentarze 2

Komentowanie

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *